wtorek, 20 kwietnia 2021

Marneus Calgar


     Marneus Calgar jest zbiorem wszystkich pięciu numerów marvelowskiej miniserii stanowiącej origin story jednego z najważniejszych Astartes czterdziestego tysiąclecia, chapter mastera Ultramarines. I jest to historia udana, choć ma swoje rysy. 

     Autorzy zakładali chyba, że większość czytelników stanowić będą ludzie zupełnie nieobeznani z uniwersum, stąd czasem nieco nużące momenty objaśniające czym jest na przykład Space Marine lub na czym właściwie polega ta cała afera z Długą Wojną. Poza tym, historia jest naprawdę nieskomplikowana, Marneus idzie przez nią niczym czołg... którym w sumie w pewnym sensie jest. Mam też zastrzeżenie w stosunku do przedstawionych tu Adeptów Mechanicum - są naprawdę mocno ludzcy, mało jest w nich tego pochodzącego z Marsa chłodu. 

     Tym niemniej: graficznie przedstawia się to naprawdę dobrze, kilka drobnych zwrotów akcji urozmaica jej monotonię, a pod koniec Calgar nauczył się nawet rzucać udane onelinery. Ma tu też miejsce pewna drobna fluffowa rewolucja (teraz nastąpi spoiler, nie czytajcie dalej, jeśli chcecie go uniknąć)


...spoiler alert...


     Marneus Calgar okazuje się nie być tak naprawdę Marneusem Calgarem :) To najmocniejszy moment cyklu: prawdziwy Marneus zginął jako młodzieniec próbujący zostać ultrasem, zamordował go jego własny nauczyciel, chaosycki khornita jak się okazało. Ten, który w przyszłości zostanie chapter masterem Ultramarines to tak naprawdę jego nisko urodzony przyjaciel, Tacitan, który po śmierci prawdziwego Marneusa przyjmuje jego tożsamość, by spełniło się marneusowe marzenie: wejście w szeregi Astartes.

     NIGDY NIE UFAJ SMERFOM!

     Cykl jest zamknięty, aczkolwiek twórcy pozostawili sobie szeroko otwartą bramę do kontynuacji. Czy ona nastąpi, nie mam pojęcia, aczkolwiek nie ukrywam że bardzo bym tego chciał. Całość wygląda jak niezły prolog do czegoś dużo lepszego.

7/10

A za takie odzywki gotów jestem polubić Niebieskich :)


piątek, 2 kwietnia 2021

Scars



     Scars to pierwsze pełnoskalowe wejście White Scars na scenę Herezji Horusa. Trochę im zeszło, to przecież już 28. tom serii. Tom dobry, może nawet bardzo dobry - to znaczy, byłby bardzo dobry, gdyby nie jedna, poważna skaza: wątek Space Wolves jest tam wepchnięty jakby na siłę, wygląda trochę tak, jakby było to odrębne opowiadanie Chrisa Wraighta które zostało tu włożone dla wierszówki. Postacie są tu jak zwykle płaskie, fabuła nieskomplikowana, ale fani uniwersum są przecież na to przygotowani. Jest honor, krew, batalistyka i bratobójcza wojna. Zawartość grimdarku prawidłowa.

Jest tu kilka ciekawych tematów. Nigdy chyba dotąd nie poruszono na przykład kwestii ewentualnych tarć w legionie między rekrutami z Ziemi a tymi z planety macierzystej Prymarchy. Pogłębiono okoliczności wydarzeń na Nikei: zarysowani frakcje, które wpływały na ostateczny werdykt (obok Magnusa, o utrzymanie Librarium walczyli też Sanguinius i Jaghatai (choć nie osobiście, nie było go tam), przeciw był np Mortarion). Rzadko dotąd występujący w Herezji Mortarion ma tu swoje 5 antypatycznych minut. Naprawdę, gdyby nie ten wtręt z Wilkami, ocena byłaby o pół oceny wyższa. Ale i tak polecam. 
4-

1. Know No Fear (5-)
2. The First Heretic (5-)
3. Legion (5-)
4. A Thousand Sons (5-)
5. Betrayer (5-)
6. Fulgrim (4+)
7. Nemesis (4+)
8. Mark of Calth (4)
9. Tales of Heresy (4)
10. Mechanicum (4)
11. Fear To Tread (4)
12. The Outcast Dead (4)
13. Scars (4-)
14. False Gods (4-)
15. Horus Rising (4-)
16. Shadows of Treachery (4-)
17. Angel Exterminatus (4-)
18. Fallen Angels (4-)
19. Descent of Angels (3+)
20. Prospero Burns (3+)
21. Age of Darkness (3+)
22. Galaxy in Flames (3+)
23. Deliverance Lost (3+)
24. Flight of the Eisenstein (3+)
25. The Unremembered Empire (3)
26. Vulkan Lives (3)
27. Battle for the Abyss (3)
28. The Primarchs (3-)
_________________

czwartek, 1 kwietnia 2021

Gray Overlord triumphant

 

     Dawno nic tu nie pisałem, a powodem jest chyba palący wstyd :) Front Szarej Wojny załamał się i przesunął na pozycje niemal wyjściowe. Gdy rozpoczynałem działania wojenne 13 miesięcy temu, to niepomalowanych było tylko kilka figurek więcej...

     Powody są dwa. Po pierwsze, kilka razy podstępny wróg sprawił, że kupiłem nowe szare zastępy. Indomitus, jakieś pojedyncze do RPG, a ostatnio.... pudło z 60 napoleońskimi piechurami liniowymi od Victrix! No tak to my nigdy nie wygramy z Szarym Władcą :/ 

     Po drugie, przełom roku był generalnie dla mnie ciężki. Praca, miesiąc w szpitalu, to się wszystko przekładało na moje liczby. Efekty: we wrześniu (który zgodnie z poprzednim wpisem miał być dla mnie taki dobry) zmogłem 1 model, w październiku 3, od listopada do grudnia żadnego (!), w styczniu 3, w lutym 1, dopiero marzec przyniósł odrodzenie i ofiarą moich pędzli padło 20 szarych ludzików. 28 w 7 miesięcy, dramat. 

     Nie ma jednak mowy o kapitulacji. Marzec pokazał, że postępy wroga można zatrzymać! Od niedawna mam też aerograf, Parszywy Warsztat został mocno zupdatowany, więc ciągle jest we mnie wola walki. Pierwotne założenia są chyba niespełnialne (25 XII 2021 miało być 0 w liczbie szarzyzny :D ), ale zawsze można przecież ogłosić II Szarą Wojnę! Kartagina padła dopiero za trzecim razem...










Pierwsze próby z aero :)

Fragment zreformowanego warsztatu :)


Banda do Underworlds w komplecie