sobota, 30 sierpnia 2014

W parszywym warsztacie

Witajcie :)


Po półrocznej niemal przerwie załoga Minas Kolmar otworzyła wrota i nieufnie wyjrzała na zewnątrz. Ostatnie miesiące to najpierw gorący okres w pracy, a później dłuuuga przeprowadzka, która zresztą w zasadzie nadal trwa. Tym niemniej jednak, ponieważ nowe lokum zaoferowało mi dużo większe terytorium do zagospodarowania, jedną z prowincji mojego nowego królestwa (piwnicę konkretnie) zaanektowałem do celów hobbystycznych, przy wyraźnych zresztą westchnieniach ulgi ze strony mojej małżonki nie muszącej już patrzeć na moje żołnierzyki.

Parszywy warsztat w wersji beta, z boku skromnie ulokował się właściciel

Efekt: znowu zacząłem malować! Nie robiłem tego już naprawdę długo, prawie równie długo jak nie grałem... Cykl "parszywy warsztat" ma być zapisem moich zmagań na tym polu, zmagań, od razu to trzeba napisać, średniej jakości. Nigdy nie byłem dobry w modelarstwie, choć zawsze to lubiłem. Po co więc prezentować te swoje wątpliwej jakości prace, skoro w sieci jest multum miejsc, gdzie robią to lepiej? Po pierwsze: bo lubię pisać i potrzebuję jakichś ku temu pretekstów. Po drugie: właściwie, to nie zdołałem znaleźć drugiego powodu.

Nie potrafię malować jednocześnie tylko jednej figurki :) Obecnie maluję trzy (na różnych etapach ukończenia), a kilka innych przebiera nóżkami na ławce rezerwowych. Na początek: Empire Battle Wizard.

Mag w wersji "Wincenty Kadłubek"

Figurka rzecz jasna doskonale znana i przeze mnie bardzo lubiana. Zabrałem się za nią dopiero teraz z tego prostego powodu, że mimo iż Imperium kolekcjonować zacząłem chyba trzy lata temu, to do dziś jest to jedynie kolekcja, ani razu nie ograna. Armia zbierana tylko dlatego, że lubię klimat Imperium, przynajmniej ten z czasów The Enemy Within, gdy jeszcze Karl Franz był lubiany, acz nieudolnym cesarzem, a nie uberinkarnacją wszystkiego_co_fenomenalne. Bez dopingu w postaci zbliżającej się bitwy jakoś nie mogłem się dotąd przekonać do kładzenia barw na posiadanych już modelach. *** Tu ważne wyjaśnienie: w moim rodzimym Battlegroundzie przyjęliśmy sobie taką staroświecką zasadę: bez przynajmniej trzech barw model nie wchodzi na pole bitwy *** Ponieważ jednak od dłuższego czasu w ogóle w WFB nie gram, to jakoś łatwiej mi było się zająć niebretońskimi modelami...

Druga figurka to właściwie cała ich grupa: Grail Relique


Relikwiarz wśród bretońskich armii stanowi (przynajmniej w czasach mojego aktywnego grania) ekwiwalent yeti i pomimo mojego głośnego deklarowania, że jestem klimaciarzem i zwycięstwa mnie nie interesują, to jakoś nigdy dotąd nie zdobyłem się nawet na złożenie tego fantastycznego modelu. FANTASTYCZNEGO. To najpiękniejszy metalowy model w mojej kolekcji i czasem myślę, że aż szkoda go na moje malarskie partactwo (ale tylko czasem).

Koncept z pielgrzymami, którzy odtwarzają koński kształt jest obłędny!

To jest dla mnie esencja smaku, bez tych wszystkich fajerwerków, które czasem się dziś pojawiają w dziełach GW. Przedziwna mieszanka fanatyzmu, religijności i obłędu, cudownie pasująca do dawnej Bretonnii, choć należy już do nowej. Malowanie tego miniaturowego arcydzieła jest czystą przyjemnością.

W WH40k gram Eldarami i Wilkami, ale nie przeszkodziło mi to tak zachwycić się modelami z Dark Vengeance, że kupiłem chaośnicką część tego zestawu. Kilka dni temu do Parszywego Warsztatu wjechał więc Chosen.


Od razu uznałem, że nie będzie to kolega z Crimson Slaughter. Nie chciałem też żadnego z klasycznych legionów... wybrałem więc pewnych renegatów z M41, przez wzgląd na zawarty w ich fluffie słabo zamaskowany wkład z baaaardzo starych, zawsze przeze mnie lubianych gejmsłorkszopowych czasów. Co to za jedni? Da się to rozpoznać po tym wczesnym WIPie? :) Kim oni są i dlaczego właśnie oni: w następnym odcinku.



4 komentarze:

  1. Również aktualnie kończę jednego z chaos'owców z DV - będzie (mam nadzieję niebawem) okazja by ich razem skonfrontować celem wymiany doświadczeń. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w jakim legionie/bandzie go umieszczasz?

      Usuń
    2. W sumie to nie mam bladego pojęcia, nie myślę nawet o tym - ot, maluję chaosa i tyle. Może w efekcie końcowym okaże się, że jest zbliżony do jakiegoś legionu, ale zbieżność będzie przypadkowa. :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń