czwartek, 16 lipca 2015

Malifaux

   Jestem klimaciarzem.

   Nie, nie dlatego, że podczas moich rzadkich turniejowych przygód uprawiam warzywa na ostatnich stołach (chociaż faktycznie tak wyglądały te moje przygody). Jestem klimaciarzem, bo fabuła jest dla mnie istotniejsza niż reguły. Modele mają dla mnie wartość po pierwsze narracyjną, po drugie dopiero punktową. Są ambasadorami innych światów. Jestem na tym punkcie zafiksowany tak mocno, że nie potrafię grać czymś niepomalowanym i sproksowanym. Bo zaburza immersję. Niszczy kontinuum. Te doczepione do fantastycznych uniwersów fabuły są najczęściej płytkie i banalne, ale z jakichś względów przymykam na to oko. Wchodzę w te konwencje, byle były choć trochę pogłębione.

   W tym kontekście mój afekt do Malifaux jest niezrozumiały. Fabuła stworzona przez Wyrd znana jest przeze mnie powierzchownie, głównie z timeline`u zamieszczonego w podręczniku głównym. Nie dotarłem dotąd do żadnych innych źródeł fluffu, nie wiem nawet czy istnieją. Dlaczego więc Malifaux?

   Przez figurki.

   I nie chodzi mi jedynie o oszałamiającą precyzję ich wykonania, pomysłowość w eksploatowaniu motywów weird horroru czy niebywałe przywiązanie do szczegółu. W nich jest coś jeszcze: one same tworzą narrację, one same są fluffem. Nie potrafię ubrać do końca w słowa tego, co czuję gdy widzę te wszystkie małe cudeńka, ale ich choreografia, strój, mimika: to wszystko samo w sobie jest opowieścią. Maluję właśnie Witchling Stalkerów, którzy aż się proszą do wstawienia ich w jakąś statyczną dioramę. A przy okazji są tak cudownie skonstruowani, że pędzel sam wybiera odpowiednie ścieżki.

   Brawo, Wyrd. Brawo.



3 komentarze:

  1. No fajnie to napisałeś o tym Malifaux. Też preferuję to podejście do gier figurkowych i muszę przyznać że Malifaux wciągnęło mnie bardzo szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że początkowo traktowałem ten system jako małą, tanią odskocznię od młotka, bo przecież nie wymaga wielu figurek. A teraz kusi mnie kilkanaście następnych pudełek...

      Usuń
  2. Heh, ja mam to samo. Właśnie kupiłem sobie trzecią bandę :)

    OdpowiedzUsuń