No cóż, tym razem nie będzie żadnej składnej narracji (sugestia: czyli wcześniej była ;) ), tylko kolejne mniej lub bardziej składne uwagi dotyczące szeroko rozumianego fluffu/hobbystyki w podręczniku wersji 8.0 (tak, tak, na sekcję zasad jeszcze nie spojrzałem ;) ). Po pierwszych kilkudziesięciu stronach jest nieźle.
1. Po eksperymencie (udanym imho) z odświeżeniem nieco graficznego designu w poprzednim rulebooku, teraz wracamy do źródeł. I choć graficznie mi się siódmy podręcznik podobał, to nie mogę stwierdzić, że ten powrót w stare koleiny mi się nie podoba. Jest bezpieczny, może nieporywający, ale czuję się tu jak w domu.
2. Na wstępie oczywiście wita nas kanoniczny grimdarkowy prolog i równie kanoniczny portret Imperatora na Złotym Tronie. Carrion Lord of the Imperium. Kiedyś zakochałem się w tej wizji i w sumie jest tak nadal.
3. Na zdjęciach "hobbystycznych" same nerdy. Ani jednego dziesięciolatka?
4. Są takie grafiki, które do mnie nie przemawiają. Na przykład ta ikoniczna dla ósmej edycji, z Primarisem i Death Guardem strzelającymi do siebie jednocześnie. Jakoś takie za czyste, za mało brudne.
5. Są jednak i takie, które przemawiają. Na przykład ta ze strony tytułowej rozdziału "Dark Millenium". Wrażenia nie psuje mi nawet dominujący nad wszystkim Lord of Skulls (nadal nie mogę się przekonać do tej abominacji). To właśnie lubię w 40k: mrok, brud, chaos, karykaturalne przejaskrawienia. Czego tam nie ma? Są nawet Rough Riders szarżujący na CSMów :) Są chłopcy z Cadii, Ultrasi, slaaneszyckie kobietki, gigantyczny Reaver bijący do kogoś z Gatlinga, monstrualny kształt zwieńczonego tymi wszystkimi katedrami Imperatora na horyzoncie, jest nawet samotny Catachanin który próbuje ustrzelić Demonetkę :) Tak, to lubię.
6. Na tej samej stronie znajduje się cytat z jednego z imperialnych dowódców, który chce się modlić do "swoich bogów". Bogów? Hej Eklezjarchio, gdzie jesteś, gdy jesteś potrzebna?
7. W początkowym, pobieżnym opisie historii ludzkości pojawiają się (po raz pierwszy? nie przypominam ich sobie) nazwy umieszczone między Dark Age of Technology a Age of Strife: Realm of Night i Empire of Blood. Cóż, to brzmi banalnie, ale dobrze.
8. Pomysł z rozregulowaniem czasu po pojawieniu się Cicatrix Maledictum jest całkiem zgrabny. W ten sposób zapewne GW omija problem z wejściem w 42 tysiąclecie, co trochę by detonowało nazwę systemu. W centrum Imperium minęło pewnie kilka standardowych "miesięcy", co nie przeszkadza zupełnie stworzyć systemów, w których wydarzenia związane z pojawieniem się tej galaktycznej blizny rozciągnięte zostaną na całe dziesięciolecia (jeśli nie więcej).
Szkoda, że nie uzupełniłeś tekstu jakimiś poglądowymi ilustracjami omawianych grafik - ja podręcznika nie posiadam więc ciężko stwierdzić czy dzielić te wrażenia z Tobą...Tak więc nie wiem do kogo skierowany jest wpis: czy dla posiadaczy owego rulebooka, czy twórców, czy jeszcze kogoś innego? ;)
OdpowiedzUsuńHeh, celna uwaga :) zaraz uzupełnię.
UsuńNo i uzupełniłem. Nie jest to fotograficzna pierwsza liga, ale i w okręgówce są emocje przecież :)
UsuńNo wspomniane grafiki by się przydały. Ja 40K odpuszczę, ale za niedługo pochwałę się pierwszymi modelami z tego uniwersum do SWA ;)
OdpowiedzUsuńNaprawione :)
UsuńChętnie przeczytałbym całość podręcznika właśnie do klimatu, i po to, by dowiedzieć się o tym, co nowego słychać w 41 (42?) milennium.
OdpowiedzUsuńMyślę o zebraniu tych nowości w kolejnej notce, ale czy ja się za to zabiorę... :) wcześniej zrobi to ktoś inny i trzy razy lepiej :)
UsuńNie oglądaj się na innych tylko postuj! :-) Dobry wpis!
Usuń